Wyjazdy i urlopy zagraniczne to nie tylko relaks, ale też doskonała okazja do odkrycia specjałów regionalnej kuchni. Tradycyjne potrawy przyrządzane przez polskich czy austriackich górali miały dostarczyć narciarzom solidną porcję energii ułatwiającą im zniesienie trudnych, mroźnych warunkach. Obecnie dania serwowane w górskich lokalach wciąż nie należą do lekkich. Dlatego dieta narciarza opiera się zazwyczaj na tłustych, ciężkostrawnych potrawach pełnych węglowodanów.
Narciarz, czyli sportowiec
Tygodniowy wyjazd narciarski obejmuje zwykle 5 lub 6 dni jazdy. Oznacza to, że wyjazd w góry składa się z 5-6 treningów trwających zwykle po około 5 godzin każdy. Podczas tego jednego tygodnia, kiedy codziennie fundujemy naszemu organizmowi stosunkowo długi i intensywny trening warto zacząć postrzegać siebie jako sportowca, który w czasie treningów ma zupełnie inne zapotrzebowanie na substancje odżywcze niż na co dzień. Zanim wyjdziemy z hotelu i przypniemy narty, powinniśmy zjeść porządne śniadanie. Najlepiej, jeżeli ten posiłek, uważany za najważniejszy w ciągu dnia, będzie bogaty w węglowodany złożone, które dają poczucie sytości na dłużej. My zwykle jemy miskę ciepłej owsianki z orzechami i owocami albo kanapki z pełnoziarnistego pieczywa na zakwasie. W diecie bardzo ważna jest również regularność posiłków. Dlatego przed wyjściem na stok dobrze jest schować do kieszeni kurtki narciarskiej kilka zbożowych batoników lub paczkę orzechów, które będą drugim śniadaniem. Wybierając lunch w restauracji na stoku postarajmy się aby najważniejsze były dla nas względy zdrowotne. Pizza i lasagne brzmią kusząco oraz są często wybieranymi potrawami na stoku, jednak są bardzo ciężkostrawne, a co więcej połączenie białej mąki z tłuszczem i nabiałem jest wyjątkowo szkodliwe. Dobrą alternatywą będzie zupa albo nawet bigos.
Regularne posiłki to klucz do sukcesu
Podczas długotrwałego wysiłku fizycznego tracimy dużo więcej kalorii niż zwykle. Dlatego tak ważne jest, aby regularnie dostarczać energii do organizmu.
Straty kaloryczne najzdrowiej jest uzupełniać zaraz po zakończonych ćwiczeniach. Wystarczy zjeść chociaż garść orzechów i kilka suszonych owoców. Wielu narciarzy i snowboardzistów popełnia jednak błąd i rezygnuje z zaspokojenia głodu od razu po treningu, aby wieczorem zjeść sytą kolację. Taka sytuacja jest często spowodowana organizacją dnia podczas zorganizowanego zagranicznego wyjazdu narciarskiego. Biura podróży często w swojej ofercie zapewniają hotel z wyżywieniem, w którego skład zwykle wchodzi syta obiadokolacja podawana po godzinie 18. W takiej sytuacji, zmęczony i głodny organizm będzie chciał się chronić przed niedoborami energii w przyszłości, dlatego nadmiar kalorii zamieni w tłuszcz.
Sportowcu, alkohol jest Twoim wrogiem!
Jak mówił AS w znanym polskim filmie Hydrozagadka. Napoje procentowe zawierają w sobie toksyczne związki, które docierają przez żołądek do krwioobiegu, a następnie rozchodzą się po całym naszym ciele. Skutkiem jest utrata sił i odwodnienie. Wiąże się z tym mniejsza wytrzymałość. Zatem podczas uprawiania sportów zimowych radzimy nawadniać się wodą i sokami zamiast piwkiem i herbatką z prądem. Picie alkoholu przynosi odwrotny do zamierzonego skutek – zamiast nawadniać, powoduje wypłukanie mikroelementów z organizmu. Nie jest również prawdą, że alkohol rozgrzewa – początkowo przynosi, zazwyczaj przyjemne, uczucie rozchodzenia się ciepła po ciele, jednak kiedy trafia do krwiobiegu powoduje, że szybciej tracimy ciepło. Warto też zwrócić uwagę, że pod wpływem alkoholu wydłuża się nasza reakcja nerwowo-mięśniowa, mamy gorszą zdolność widzenia przestrzennego, postrzegania odległości i oceny warunków na trasie.